poniedziałek, 31 marca 2008

Czas oczekiwania...

Trudno i czasem tak bywa ....czas oczekiwania dla niektórych jest czymś stresującym dal innych czymś ekscytującym ale dal mnie jest to czas do zastanowienia...

Pierwszym oczekiwaniem jest miejsce mojej przyszłej misji. Czy to będzie Zimbabwe, czy inny kraj? Nie wiem ...Czekam...

Drugą rzeczą na którą wyczekuje, są wyniki wyborów w Zimbabwe. Od jakiegoś czasu to miejsce stało mi się bliższe. Może żyję myślą,że przez najbliższy rok tam spędzę swój czas na pracy i codziennym życiu.
Mam wielką nadzieję, że Zimbabwe będzie WOLNE!!!

...i bardzo o to Cię proszę!

środa, 26 marca 2008

i Ty możesz mi pomóc pomagać!

Witajcie jeśli trafiłeś/łaś na ten blog to nie bez powodu, ale najpierw może od początku.

Jestem wolontariuszem Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco, który działa w Warszawie w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym. To grupa zrzeszająca młodych ludzi, którzy chcą poświecić swój czas dla innych i wyjechać na misję.
Ja wyjeżdżam 15 września do Zimbabwe, a moi koledzy i koleżanki do Peru, Mongolii, Kenii, Zambii, Ugandy, Ukrainy, Albanii.

Pomyślisz może , że jesteśmy zwariowani, jacyś niezwykli, co niektórzy zwariowani są ale jesteśmy przede wszystkim zwykłymi ludźmi tacy jak Ty. Którzy myślą też o przyszłości , rodzinie, wykształceniu.
Studiuję II Fizykę Ogólną na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Oprócz tego pracuję i w ten sposób mogę zarobić na swoje utrzymanie.
Od samego początku chciałem robić coś dal innych. Często bywała to pomoc taka prosta, w zakupach mamie, kolegą w pracy szkolnej. Ale kiedy dowiedziałem się o tym właśnie wolontariacie wiedziałem,że mogę tą pomoc przekazać też innym.
Chcę ofiarować kawałek swojego siebie innym...i cały ten czas poświęcić bliźniemu.

i nie jest to niesamowite czy niezwykłe! Każdy z nas ma coś takiego w sobie tylko wystarczy to odkryć.
Tych którzy chcieli by dać siebie innym w ten właśnie sposób zapraszam na stronę
www.wolontariat.salezjanie.pl


A oto krótki film ze spotkania:


Trudnością dla mnie jest koszt takiego przelotu. I właśnie z tą prośbą zgłaszam się właśnie do Ciebie! Czy jesteś zainteresowany/a pomocą w realizacji mojego powołania?

Jednym z warunków jest uzbieranie sumy pieniędzy za którą będę mógł kupić bilet. Taka kwota to ok. 4000. Jest to bilet roczny, który zapewnia mi przelot tam i z powrotem.

Oprócz biletu muszę też zaopatrzyć się w rzeczy podstawowe do życia tam na placówce (plecak, śpiwór, moskitierę). Bardzo ważne jeszcze to szczepionki na choroby tropikalne koszt ok. 500 zł.

Jeśli ktoś chciałby pomóc i wesprzeć mnie w tej pracy może przesłać na konto dowolną kwotę, która na pewno pomoże mi w przygotowaniu to tejmisji życia.
Proszę też o dopisek - dla Macieja Rychtera na wyjazd-
Za każdą pomoc serdecznie dziękuję!!!

Dane do przelewu:
Salezjański Ośrodek Misyjny
Ul. Korowodu 20
02-829 Warszawa
numer kona.: 50 1020 1169 0000 8702 0009 6032
z dopiskiem: "dla Macieja Rychtera na wyjazd"

lub

Maciej Rychter
Os.Piastowskie 69/9
64-000 Kościan
numer konta: 80 1090 1274 0000 0001 0443 4010
z dopiskiem: "dla Macieja Rychtera na wyjazd"

Kontakt do mnie:
mój e-mail: maciej_rychter@op.pl

piątek, 21 marca 2008

Wielki Piątek czas smutku...

...czas smutku z powodu śmierci naszego Pana... ale następnego dnia wielka radość z jego zmartwychwstania.

Z okazji Świąt Wielkanocnych chcę łożyć najserdeczniejsze życzenia tym którzy o Panu zapomnieli, którzy zwątpili w Jego chwałę i odeszli gdzieś na bok. Aby w ten czas doznali jego miłości. Żeby w ich sercach zajaśniała Jego chwała i zmartwychwstanie i pozostała z nimi na wszystkie dni.

...a tym którzy wierzą aby wytrwali w głoszeniu jego cudów i chwały.

czwartek, 20 marca 2008

"Moja misja i pasja" cz.I

Tak jak już wcześniej pisałem, każdy z nas dostaje jakieś powołanie, każdy do czegoś innego..
MISJA-Trudno napisać o swoim powołaniu, myślę, że je właśnie odkryłem i chcę je pogłębiać...odkryłem w sobie powołanie do misji..do niesienia pomocy innym, zanoszenia radości tam gdzie jej potrzebują. Nie jestem egoistą myśląc, że jeśli pomogę to zaniosę radość innym...to jest pewne, że każda pomoc, wyciągnięta dłoń rysuje uśmiech na twarzy potrzebującego. Wiem , że jeśli każdy z nas pomógł by raz więcej niż uczynił coś złego to świat byłby inny..lepszy. I tu znajduję powołanie.....chcę dać o jeden dobry uczynek więcej od tych złych które robie.

PASJA-to zabrało się w sumie sam nie wiem skąd. Od zawsze podobało mi sie uwiecznianie tego co uważałem za piękne. Na początku były to oczywiście rysunki, jakieś małe szkice. Gdy dostałem, zarobiłem na swój pierwszy aparat to wiedziałem już co chciałbym w życiu robić dla przyjemności. Uwieczniać to co piękne. W każdej sekundzie nasze życie ulega zmianie, starzejemy się a nasze ciało wygląda inaczej...po to właśnie jest aparat aby zatrzymać ten czas dla wspomnień...
Nie jestem wybitnym fotografem czy nawet amatorem fotografii ale chciałbym żeby moje zdjęcia przybliżały ludziom to czego nigdy nie doświadczyli, to co wydaje im się tak dalekie aby stało się bliskie...

Kiedy urodziło się moje powołanie?

Zawsze się na tym zastanawiałem..skąd w ludziach powołanie, i jak można je dostać. Teraz już wiem, ze każdy je dostaje...

Moje powołanie do misji zrodziło się (może będę banalny) w kościele, podczas posłania znajomego. Kiedy dotarły do nie słowa x.Tadeusza "potrzebujemy, murarzy, stolarzy, nauczycieli, informatyków...itd" zdałem sobie sprawę, że potrzebują każdego z nas. I już wiedziałem że chce pomóc, że może będę mógł coś ofiarować...a przede wszystkim siebie.
Później był czas oczekiwania na odpowiedź z ośrodka misyjnego i doczekaliśmy się (my= Ola i ja).
...
Teraz jest czas przygotowań do wyjazdu...znamy swoje miejsce...Zimbabwe Hwange...

pierwszy ale nie ostatni

...dziś stwierdziłem, że trzeba zacząć spisywać to co się dzieje przez ostatni czas. Mamy tak mało czasu,że nawet nie możemy z kimś porozmawiać. Dlatego jeśli komuś nie powiedziałem ( z braku czasu lub innych przyczyn) o moich planach to niech przeczyta jeśli ma czas..