Zawsze się na tym zastanawiałem..skąd w ludziach powołanie, i jak można je dostać. Teraz już wiem, ze każdy je dostaje...
Moje powołanie do misji zrodziło się (może będę banalny) w kościele, podczas posłania znajomego. Kiedy dotarły do nie słowa x.Tadeusza "potrzebujemy, murarzy, stolarzy, nauczycieli, informatyków...itd" zdałem sobie sprawę, że potrzebują każdego z nas. I już wiedziałem że chce pomóc, że może będę mógł coś ofiarować...a przede wszystkim siebie.
Później był czas oczekiwania na odpowiedź z ośrodka misyjnego i doczekaliśmy się (my= Ola i ja).
...
Teraz jest czas przygotowań do wyjazdu...znamy swoje miejsce...Zimbabwe Hwange...
czwartek, 20 marca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Dobrze, ze tą radością wszyscy możemy się dzielić :) wszyscy cudownie ją rozumiemy :)
Prześlij komentarz